PIKNIK U ZIUTY I ADRIANA
PIKNIK U ZIUTY I ADRIANA - 19.08.06
Liczna grupa składaków z zabrzańskiego Koła STS chętnie skorzystała z zaproszenia małżeństwa Tobor do miłego spędzenia czasu w ich radzionkowskim ogrodzie.
Ufając w prognozę pogody na ostatni dzień tygodnia, uzdolniona kulinarnie gospodyni i wybrani przez nią asystenci w ciągu kilkudziesięciu godzin zorganizowali potrzebne artykuły spożywcze i odpowiednio je
przetworzyli.
Sporo konsumpcyjnych darów bożych dowiózł też, z Sandomierza, Jasiu
Przywiózł on również dla składaków „SERCE”biuletyn STS Koło Kraków i pluszowego łosia, breloczek, którym obdarował wszystkich obecnych Tym miłym gestem i wzajemną serdecznością witających się - jak w bliskiej rodzinie - składaków i osób im towarzyszących, w sobotę o godzinie szesnastej, dziewiętnastego sierpnia dwutysięcznego szóstego roku, rozpoczął się II PIKNIK U ZIUTY I ADRIANA.
Zanim usiedliśmy przy obficie zastawionych stołach rozlokowanych pod dorodnymi gruszami, które Adrian czterdzieści siedem lat temu sadził, cieszyliśmy się sobą; że znowu się widzimy, że jesteśmy radośni, i w stabilnym zdrowiu.
Potem dzieliliśmy się swoimi przeżyciami z ostatnich miesięcy, swoimi obawami i radościami, a także rozmawialiśmy o planach na najbliższy okres.
STS- u Tadeusza Bujaka usłyszeliśmy ogólne informacje o trwających uzgodnieniach mających na celu dobre przygotowanie pielgrzymki składaków do Częstochowy, na Jasna Górę, w ostatnią środę i czwartek września.
Kilku z nas zadeklarowało chęć uczestnictwa w tej doskonałej formie modlitwy, wyrażając jednocześnie opinię, że pielgrzymka to, od dawna potrzeba ich serca.
Podczas gdy osoby po przeszczepie pochłonięte były swoimi sprawami, pozostali nie siedzieli bezczynnie; rąbali drwa, rozpalali ogień w ruszcie, znosili ciasta, owoce, wędliny i mnóstwo potraw na szwedzki stół oraz soki, termosy z kawą i herbatą.
Na widok kolorowych surówek, ciepłych bułeczek w aluminiowej folii, zarumienionych porcji kurczaka i pachnących koprem małosolnych ogórków każdemu uśmiechnął się żołądek. Zaczęła się rodzinna uczta okresowo upiększana dowcipami i zabawnymi sytuacjami z udziałem biesiadowiczów. Wkrótce ogarnęła nas ogólna wesołość.
Patrząc na szczerze roześmiane buzie i niepowtarzalną miłością błyszczące oczy pań sióstr ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w mig ogarnęły nas podobne uczucia.
Także dzięki nim, siostrom: Halince, Iwonce, Asi i Kasi poczuliśmy się bardziej niż zwykle bezpieczni.
Spokojny o swoje zdrowie był zwłaszcza Bernard, który - by uczestniczyć w pikniku - poprosił na ten czas o przepustkę ze szpitala. Zawsze niezmiernie ruchliwy, siedział teraz spokojnie przy siostrze Iwonie, uśmiechał się serdecznie i rozkoszował wspaniałą atmosferą.
Nastrój zabawy i radości wzmagał się z każdym kwadransem. Nic więc dziwnego, że gdy Krzysztof założył na ramie akordeon i wcisnął pierwsze klawisze, bardziej uzdolnieni podśpiewywali razem z nim biesiadne piosenki.
A potem potańczyliśmy, najpierw przy akordeonie, a później przy muzyce z płyt. Niektórzy z zielonej murawy schodzili tylko na czas uzupełnienia płynów w organizmie i by skosztować jakiejś smacznej potrawy, na przykład; bigosu na piwie - przygotowanego przez Ziutę; ogórków małosolnych konserwowanych nasionami dyni - ukiszonych przez przyjaciół Jasia; szaszłyka wegetariańskiego czy śląskiego krupnioka - serwowanych przez siostrę Iwonę i Zbyszka; smaczne, niczym tostowe zapiekanki, były też ciepłe bułeczki z kosza od Iwonki.
Siadaliśmy też za stołem gdy z głośników wieży płynęła mniej taneczna muzyka.
Odniosłem wrażenie, że przebojem pikniku okazał się utwór „Only you”, melodia zawierająca ładunek wielkiego uczucia.
Moim zdaniem, i Grażynki - żony niedawno zmarłego naszego kolegi Joachima, właśnie tego typu emocje: atmosferę wesołości, optymizmu, sympatii i serdecznej życzliwości, a przede wszystkim klimat miłości kreują osoby po przeszczepie serca wszędzie tam, gdzie się spotykają.
To głównie dla tego ducha zauroczenia życiem i pięknem istnienia świata przyjeżdżają na imprezy składaków zdrowe fizycznie osoby;
i takie, spośród ludzi z przeszczepionymi narządami, które nie wstydzą się okazywania uczuć.
Wdzięczni za zaproszenie, przekazaliśmy gospodarzom szczere podziękowanie i z naszej duszy „słodkie” serca.
Dołączyliśmy do nich gratulacje z okazji narodzenia wnuka i gromkie sto lat.
Przed dwudziesta drugą, jako pierwsi rozstali się z nami Bercik i dwie pielęgniarki, potem ubywało po parę osób aż do północy. Najwytrwalsi zostali do niedzieli, ale nie po to by ucztować, lecz by pomóc gospodarzom posprzątać pozostawione jadło i stoły, i siedziska używane przez dwadzieścia siedem osób, a także sprzęt oświetleniowy, nagłaśniający ………………………………….
i dekoracje. Może przyda się ona za rok?
Antoni Leśniczek