Dzidka - wspomnienie
,,Ocalić od zapomnienia,,
Zdzisława, Zdzisia, Zdzicha.....Dla mnie zawsze była Dzidką. Nie pamiętam dokładnie ,kiedy zaczęła się nasza przyjaźń.
Chyba wtedy, gdy była bardzo chora i czekała na przeszczep. Czekała dzielnie, z wielką determinacją i nadzieją.
Mimo tragicznych przeżyć - śmierci ukochanego syna i nieustannego lęku o stan zdrowia córki- walczyła z chorobą, chciała z nią wygrać i wygrała.
Dostała nowe serce i postanowiła skorzystać z drugiej szansy, drugiego życia. Zawsze podziwiałam Jej hart ducha, Jej siłę psychiczną, Jej optymizm.
Mnie zawsze tego brakowało, może dlatego lgnęłam do Niej, chciałam z Nią być.
Myślę, że krokiem milowym w dochodzeniu do pełni zdrowia było Jej a właściwie nasze spotkanie z takimi jak Ona, czyli ludźmi po przeszczepie serca.
To spotkanie z Wami- składakami przewartościowało także moje życie.
Czekałyśmy z niecierpliwością na kolejne zjazdy, cieszyłyśmy się z zawieranych przyjaźni. Staliście się moją i myślę, że Dzidki również drugą rodziną.
Radości ze spotkań towarzyszył zawsze lęk, czy będą wszyscy, czy nikogo nie zabraknie.
Niestety zawsze kogoś brakowało. A teraz zabrakło Dzidki...
Kruchej, z welonem pięknych włosów i aparatem fotograficznym na szyi. Nigdy już nie będzie tak samo.
Tak bardzo mi Jej brakuje...
Mira Matras