Beata - wspomnienie
Pod koniec 1997 roku, parę miesięcy po transplantacji, znalazłem sięna naradzie (nie pamiętam już dzisiaj jak tam trafiłem) w której uczestniczyli lekarze i pacjenci po przeszczepach. Przysłuchiwałem się wypowiedziom. Sam nie miałem odwagi ani też wystarczających informacji i doświadczenia, żeby zabierać głos. Nie znałem nikogo z zebranych i wszystkie artykułowane opinie odbierałem jako jednotonowo brzmiący wielogłos. I nagłe zabrała głos siedząca na uboczu młoda, ładna kobieta, która zaprotestowała przeciwko absurdalnym decyzjom wojewody, godzącym w prawa pacjentów.
Miała kochającą rodzinę
. To była Beata, która zaprezentowała jedną ze swoich cech charakteru - bezkompromisowość w przypadku naruszania prawa lub gdy w grę wchodziły decyzje krzywdzące chorych, ubogich czy też w inny sposób pokrzywdzonych przez los. W czasie posiedzeń poprzedniej kadencji Zarządu Głównego tylko Beata twardo protestowała przeciw ulgowemu traktowaniu nieprawidłowości w pracy jednego z kół. Przyszłość pokazała, że właśnie Ona miała rację
Później przez 8 lat pracowaliśmy razem w Stowarzyszeniu Transplantacji Serca - praktycznie aż do Jej śmierci, bo jeszcze kilka dni przed odejściem podpisała kilka ważnych dokumentów. Była idealnym współpracownikiem. Wykształcona, inteligentna, niezwykle odpowiedzialna i sumienna. Dokładna i wręcz pedantyczna we wszystkim co robiła- cecha zrozumiała jeżeli uwzględnić, że była magistrem inżynierem-geodetą. Wcześniej choroba wyrwała ją z pracy w Akademii GórniczoHutniczej- gdzie już później nie mogła powrócić. Ale wróciła do zawodu i jak długo pozwalało Jej zdrowie, pracowała w biurze geodezyjnym.
(mąż i dwoje dzieci w wieku szkolnym) nakładającą normalne dla kobiet obowiązki, z których wywiązywała się bez zarzutu.
Była bezkonfliktowa; nigdy się nie skarżyła; nie opowiadała o swoim zdrowiu czy kłopotach. Była powszechnie lubiana i ceniona. Miała wielu przyjaciół natomiast (co jest ewenementem) nie miała wrogów.
Jej przyjaciele ze studiów i pierwszych lat pracy, nie odmawiali nam pomocy, kiedy prosiła o to Beata. Pokoje hotelowe, z których korzystają niemal wszyscy "przeszczepieńcy" przyjeżdżający na badania do Zabrza - powstały dzięki wstawiennictwu Beaty. Bezpłatną (lub prawie bezpłatną) oprawę plastyczną zjazdów zapewniał nam ( przez ostatnie 5 lat) inny Jej kolega. Na nasze konto wpływały pieniądze od sponsorów- kolegów z czasów studenckich, prowadzących dzisiaj własne firmy.
Prowadziła bardzo aktywne życie. Pływała, jeździła na nartach i na rowerze, chętnie uczestniczyła w wycieczkach, imprezach integracyjnych i turnusach rehabilitacyjnych, które z dużym nakładem sił współorganizowała i czasami prowadziła. Brała udział w międzynarodowych zawodach dla osób po transplantacji, w których zdobywała medale- w pływaniu i tenisie stołowym- w Krakowie, w lekkiej atletyce i tenisie stołowym w Klagenfurcie, oraz w tenisie stołowym w Dublinie.
Perfekcyjnie organizowała biura zjazdowe i na bieżąco rozwiązywała wszystkie problemy, z jakimi zwracali się uczestnicy tych spotkań. Już niedługo odbędzie się kolejny zjazd STS pierwszy od 6 lat, bez Jej udziału. Będzie nam Jej brakowało i w czasie zjazdu i przez wszystkie kolejne lata.
W naszej pamięci pozostanie na zawsze !!!
Tadeusz Bujak