Deprecated: file_get_contents(): Passing null to parameter #2 ($use_include_path) of type bool is deprecated in /home/users/drugieserce/public_html/drugieserce.hoste.pl/prasa_o_nas/core/libraries/flat-files.php on line 38
Mam serce sztangisty - Prasa portale o nas o transplantacji

Mam serce sztangisty

Źródło:Gazeta Lubuska

 

Rozmowa z JERZYM KAZALSKIM, który dziesięć lat temu miał wszczepione serce

 

-Jak się pan czuje?

-Całkiem nieźle...Nie to, co kiedyś. Wtedy sto metrów ujść nie mogłem. Podpierałem się po drodze, gdzie tylko było to możliwe. Szedłem dwa kroki do przodu, a pięć do tyłu...

-Serce odmawiało posłuszeństwa?

-Od wielu lat, ale dziesięć lat temu naprawdę byłem wrakiem człowieka. Córka potem mi się przyznała, że jak mnie tak cały czas obserwowała, to widziała, jak ulatywało ze mnie życie. Syn na szczęście tego nie widział, bo był w Akademii Morskiej i pływał na statkach.

-Ale zdarzył się cud...

-Cudotwórcą to jest profesor Zembala, który mnie operował w klinice w Zabrzu. Cudem jest także to, że znalazło się dla mnie nowe serce.

-Jakie?

-Bardzo młode. O swoim darczyńcy wiem tylko to, że miał 21 lat i był sportowcem, dźwigał ciężary. Zginął w wypadku.

-Długo czekał pan na serce?

-Już w 1989 roku, gdy trafiłem na oddział kardiologii w Zielonej Górze kardiolog Krzysztof Palonka powiedział, że ze swoim sercem długo nie pociągnę. Kilka lat później skierował mnie na konsultację do profesora Zembali. Byłem u niego w październiku, a już w grudniu miałem operację.

-Tak szybko? Jak to możliwe, skoro tyle osób czeka na przeszczep?

Źródło:Gazeta Lubuska

 

-Żeby cokolwiek przeszczepić, musi być zgodność tkankowa między dawcą a biorcą. Poza tym, np. dużego serce nie przeszczepi się drobnej osobie. Po prostu to pobrane od sportowca okazało się idealne właśnie dla mnie. Miałem szczęście, że udało się za pierwszym razem. Inni jeżdżą kilka razy, by na miejscu dowiedzieć się, że przyjechali do kliniki na darmo.

-Od roku spada liczba przeszczepów, bo rodziny nie zgadzają się na pobranie narządów od ich najbliższych...

-Nie rozumiem tego. Przecież to najcenniejszy dar, jaki można komuś podarować. Po co mi narządy po śmierci? Moja rodzina wie, że gdyby coś mi się stało, lekarze mogą pobrać ode mnie wszystko, co tylko się da. Nawet ręce.

-Myśli pan czasami o chłopaku, który uratował panu życie?

Tak. Zawsze, gdy jestem na cmentarzu, zapalam dla niego świeczkę. Jestem mu bardzo wdzięczny. Gdyby nie on, już bym nie żył. A bardzo chciałem żyć.

-Dziękuję.

Sylwia Malcher- Nowak