W Zduńskiej Woli odbył się XIV Zjazd Dzieci i Młodzieży po Przeszczepie Serca. Inicjatywa, która zrodziła się z potrzeby serca, przyciąga do zduńskowolskiej „Biesiady” rodziny z dziećmi z całej Polski. To czas odpoczynku, zabawy, wymiany doświadczeń, ale przede wszystkim wsparcia i cieszenia się sobą nawzajem. To również swoisty apel „Tak dla transplantacji”, w który włączają się wolontariusze i pracownicy Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, w którym pracuje Anna Gibas z Osjakowa, pielęgniarka na oddziale transplantacji chorób płuc:
- Dzieci po transplantacji serca to szczególna grupa pacjentów, bo to są ci najmłodsi. Z przeszczepami u dzieci najtrudniej jest w Polsce z tego względu, że trudno jest pozyskać narządy od małych dzieci, tak aby je dobrać dla odpowiedniego biorcy. Nadal mało się mówi o tego rodzaju medycynie, o tym, że jest to forma leczenia, metoda uznana w schyłkowej niewydolności narządów. Myślę, że świadomość społeczeństwa też nie jest zbyt duża, jeżeli chodzi o pobieranie narządów, o transplantację narządów. To się odbywa w ogromnym poszanowaniu i z ogromną godnością dla dawcy i decyzji rodziny. (…)
Iga Grochot z Wieliczki w wieku 10 miesięcy dostała nowe serduszko:
- Iga w wieku 6 miesięcy miała stwierdzoną wrodzoną wadę serduszka. Szansa na przeszczep w Polsce była bardzo mała i jest do tej pory, bo takie przypadki są bardzo rzadkie, aby dziecko przed rokiem otrzymało nowe serduszko - mówi jej mama, Danuta Grochot. - Tak naprawdę od zgłoszenia na listę czekała półtora miesiąca, więc bardzo szybko. To było dziecko w podobnym wieku, bo w przeszczepach głównie chodzi o to, żeby była taka sama grupa krwi i wielkość. Ona musiała dostać serduszko od kogoś, kto był w jej wieku. (…) Dzisiaj ma 5 i pół roku, w sierpniu będzie 5 lat po przeszczepie, więc tak naprawdę całe swoje życie jest z nowym serduszkiem. Iga biega, chodzi na balet i na szachy, które kocha.
Katarzyna Borsiak z nowym sercem żyje już 18 lat:
- Moja historia jest taka jak wiele innych, czyli powikłania pogrypowe. Byłam nastolatką, miałam 13 lat, kiedy zachorowałam na grypę i kilka miesięcy po tej chorobie okazało się, że serce nie pracuje tak, jak powinno i jedynym ratunkiem był jak najszybszy przeszczep serca. U nas był to ogromny szok i niedowierzanie, że historia się powtarza, ponieważ dwa lata wcześniej zmarła moja siostra, która była poważnie chora na serce i potrzebowała przeszczepu serca i płuc. Czasy były inne, takich zabiegów nie robiono i ona szans nie miała. Nie ma piękniejszego daru dla innego człowieka, jak podarowanie mu życia – mówi Kasia, która dziś już jako dorosła osoba promuje w Polsce transplantacje i wspiera swoją obecnością innych, którzy musieli poddać się przeszczepowi.
15-letnia Hania Zaremba żyje z nowym serduszkiem od stycznia 2017 roku. Na zjazd do Zduńskiej Woli przyjechała z mamą Moniką:
- To jest wielkie szczęście dla nas, że tutaj jesteśmy. Hania miała przeszczep 3 stycznia 2017 roku. Hania pełnią szczęścia promienieje tutaj. Trudno wyrazić w słowach, co my czujemy, to jest dar życia, takie szczęście nieopisane. Kiedyś mi jeden lekarz powiedział, że przeszczep serca u dzieci w Polsce występuje rzadziej niż wygrać dwa razy w totolotka.
- Głównie się uczę, ale również śpiewam, czasem gotuję. Na razie cieszę się tym, że jestem zdrowa i nie muszę się przejmować, że czegoś nie mogę. Wcześniej nigdy na w-fie nie ćwiczyłam - mówi Hania.
Justyna Wandzik z Bytomia została wolontariuszką Fundacji Śląskiego Centrum Chorób Serca, aby czerpać siłę ze spotkań i rozmów z osobami po przeszczepach:
- Sama miałam przeszczep serca, jak byłam nastolatką. Dostałam drugie życie, które jest wspaniałe. Staram się żyć jak normalny, zdrowy człowiek. Żyje chwilą, jestem w ciągłym ruchu, pomagam innym. Gdybym nie miała przeszczepu, to myślę, że dziś by mnie tutaj nie było.
Źródło: http://www.radiozw.com.pl/index.php?page=news&id=27643